
Mała biała dyńka baby boo, co w niej niezwykłego? Gości w wielu ogrodach, domach, jest bohaterką jesiennych aranżacji.
Szukałam baby boo na targowiskach, na próżno. Jeden pan stwiedził, że białych dyń nie ma, a jeszcze małe? Co pani wymyśliła? Może chodzi o patisony? Nie, nie o patisony ;) Tak było prawie przy każdym stoisku.
Dzięki Anitko za namiary na DynioweLove i za pomysł z kawą :)
Kurier przyniósł kartonik z baby boo. Nieśmiało otworzyłam i... wystarczyło ją wziąć w dłonie aby poczuć, jej niezwykłość. Mały albinos wśród dyń.
Pierwsza dynia baby boo powędrowała na parapet, druga na kawę, a kolejne zobaczycie wkrótce :)
Do słoika po kiszonych ogórkach wsypałam trochę ziaren kawy, włożyłam baby boo. Aby było troszkę tajemniczo i romantycznie skrawek papieru w nutki zawinęłam w rulonik. Ziarna kawy bardzo szybko uwoliniły swój aromat. To bardzo przyjemna dla oka i węchu dekoracja :)
Chodzę po mieszkaniu, przestawiam, kombinuję... taka mała dyńka, a ile zamieszania wprowadziła :)
Czy Wam też podobają się baby boo?
Post Baby boo na kawie pojawił się poraz pierwszy w Kasmatka.